czwartek, 19 maja 2016

Podróż do korzeni

W Chingombe znajduje się najstarsza misja diecezji Kabwe i jedna z najstarszych
w Zambii. 
Na początku maja miałam okazję odwiedzić
tę placówkę, położoną z dala od cywilizacji.




Chingombe to nazwa rzeki, wioski, doliny. W miejscowym języku chibemba, Chingombe oznacza "wiele krów". Niektórzy mówią o Chingombe- "rajska kraina". W dolinie Chingombe, otoczonej pasmem gór Muczinga, mieści się polska misja. 
 

Misja w Chingombe za czasów działalności
księży jezuitów; od lewej: dom wspólnoty, kościół
Misję w Chingombe założyli księża jezuici w 1914 roku. Pieniądze, na zakup terenu od brytyjskiego właściciela, ofiarowała bł. Matka Teresa Ledóchowska. Księża wybudowali kościół i dom wspólnoty. Do dziś istnieje kościół parafialny pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej. Parafia liczy ponad trzydzieści stacji misyjnych, oddalonych od siebie
o kilkadziesiąt-i więcej kilometrów.
Jezuici opuścili misję w latach
70. XX wieku. Ich miejsce zajęli księża diecezjalni. Od tego czasu, proboszczem jest ks. Marceli Prawica, który z wielkim sercem i oddaniem troszczy się o swoich parafian i gości.

Nowy dom Sióstr Służebniczek,
w tle- z lewej strony- stary budynek
 

W 1928r. do Zambii przybyły Siostry Służebniczki Starowiejskie. W Chingombe powstał ich pierwszy dom zgromadzenia. Siostry kontynuują pracuję na misji, m.in. prowadzą klinikę i uczą w szkole.




W drodze do Chingombe- piach i kurz
towarzyszą przez większość trasy



Droga do Chingombe nie należy do najłatwiejszych. Prowadzi przez góry, rzeki oraz busz. Do wyboru są trzy trasy. Najgorzej jest w porze deszczowej, gdy dostępna jest tylko jedna droga ( która i tak nie zawsze jest przejezdna).  Aby dotrzeć do wioseczki, trzeba być doświadczonym kierowcą i mieć dobry samochód terenowy.


 

W drodze do Chingombe-
przeprawa przez rzekę
Do Chingombe wyruszyliślimy z Kabwe, drogą przez góry. Mieliśmy do przejechania ok. 200km. Podróż zajęła nam 9 godzin ( podobno byliśmy szczęściarzami, bo niekiedy można jechać i 20-30h). Z Pauliną zajęłyśmy najlepsze miejsca, czyli "pakę" samochodu ( i tak też było w drodze powrotnej). W trakcie ekstremalnej jazdy, nie zabrakło ciekawych przygód i chwil grozy, gdy samochód ocierał się o skały.

Wyprawa nad wodospad w pobliżu misji



W Chingombe spędziłam kilka dni. Podczas Mszy parafilanej, zostałyśmy przedstawione tutejszym mieszkańcom i miło powitane. W trakcie pobytu zwiedziłam część terenu misji oraz doliny;  byłam na wyprawie, przez busz i rzekę, nad pobliski wodospad. 




Widok na dolinę oraz góry
Chingombe urzekło mnie ciszą, spokojem, naturą ( a wręcz "dziką naturą") i urokliwym krajobrazem. Z niektórych miejsc mogłam zobaczyć przepiękną panoramę gór. Niesamowite było również niebo nocą. Miliony gwiazd na granatowym firmamencie oświetlało dolinę wioski. Trudno było oderwać wzrok od tak cudownego widoku! 
  
Poza tym zobaczyłam, jak wygląda prowadzenie misji, której teren położony jest z dala od cywilizacji. Produkty żywnościowe i przemysłowe dla mieszkańców przywozi ksiądz proboszcz. Ludzie w wiosce nie mają sklepów i samochodów, dlatego wyjście na zakupy do najbliższego miasteczka wiązałoby się z kilkudniową pieszą wyprawą. Oprócz tego, w wiosce nie ma elektryczności. Jedynie misja, dzięki własnej elektrowni, dostarcza prąd do kościoła, punktu medycznego oraz do domu dla księży, sióstr i gości. To zupełnie inna specyfika pracy misyjnej niż ta, z którą do tej pory się spotkałam.

Elektrownia wodna
Kanał doprowadzający wodę do elektrowni
Szkoła podstawowa
Kościół parafialny pw. Matki Bożej Bolesnej
Budynki gospodarcze, w tle góry
Figurka Maryi; za figurką po lewej- dom dla gości
Na terenie misji, w buszu, znajduje się cmentarz;
spoczywają tam m.in. ciała trzech polskich jezuitów
Powrót do Kabwe, czyli "podróż życia "na pace""
z 8. mieszkańcami wioski ( 4. dorosłych, 4. dzieci)
i ich maxi bagażami, mini-kurnikiem oraz rybami ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz