poniedziałek, 21 września 2015

Pierwsze kroki


Z dnia na dzień moje życie zmieniło się diametralnie. Wystarczyło kilkanaście godzin podróży samolotem, kilkaset tysięcy kilometrów, żeby znaleźć się w innym świecie. Czuję się jak dziecko, które stawia nieporadne kroki.



Pierwsze rozmowy w chibemba


               Pierwsze rozmowy w językach chibemba i angielskim z Zambijczykami mam już za sobą. Spotykam się z przyjaznym nastawieniem. Ludzie sami uczą mnie podstawowych zwrotów w swoim języku (właśnie chibemba). Ci, którzy znają język angielski mówią z innym akcentem i często mam trudność, żeby zrozumieć nawet podstawowe słówka. Trzeba się dobrze wsłuchać, poprosić o powtórzenie, i jeszcze raz poprosić o powtórzenie i czasem coś się uda  zrozumieć. Cóż… jednak największe problemy mam z zapamiętaniem imion dzieci. Wydaje mi się, że wszystkie nie tylko podobnie wyglądają, ale też podobnie się nazywają. Wtedy mówię sobie : -„panono, panono” ( powoli, powoli), „daj sobie czas, daj sobie czas".

Gra w warcaby- oratorium w Kabwe

Pierwsze zakupy

              Pierwsze wyjście do miasta było dla mnie wyczerpujące. Mnóstwo ludzi w centrum, tłok i zanieczyszczenie.
„Muzungu, Muzungu” (to znaczy: biały/a, biały/a) lub „Hi. How are you?” albo „Muli shiani?” (jak się masz?)- słyszałam z każdej strony.

Widok dwóch białych dziewczyn w mieście wywoł duże zainteresowanie wśród tutejszych mieszkańców.
 
              Wyjścia na zakupy kształcą. Już nauczyłam się, że przed wyjściem
do „Shoprit'u”( jedyny duży market w Kabwe) trzeba zabrać latarkę ;-)
Tak, właśnie latarkę- nigdy wcześniej nie pomyślałabym o tym.  W trakcie ostatnich zakupów w sklepie dwa razy zgasło światło na ok.10 minut. Miejscowych nie zaskoczyła ta sytuacja. Wyjęli z toreb swoje latarki i kontynuowali zakupy.

Kabwe- centrum miasta

Pierwszy brak prądu

 
             Z kolei na placówce misyjnej prąd wyłączają zazwyczaj w innych godzinach niż pokazuje tabela. Nieraz chciałam wstawić pranie, naładować baterię, latarkę lub zagotować wodę, a tu upsss nie teraz, nie ma prądu.
Trzeba zmienić swoje plany,  poczekać. Jak długo? Nie wiadomo- powinien być, ale nie ma. Prędzej czy później na pewno włączą. Elastyczność i ciągła otwartość na zmiany przydają się na misjach. 

Z Pauliną- wieczorne rozmowy przy świecach, gdy brak prądu

Pierwsze Msze Św.

              Pierwsze Msze w języku chibemba były dla mnie niezrozumiałe
( i myślę, że zostanie tak przez kilka najbliższych miesięcy ;-)). Domyślam się tylko pojedynczych słów.  Uważnie przyglądałam się temu, kiedy ludzie klękali lub siadali. Tutaj wygląda to inaczej niż w Polsce. W trakcie Liturgii jest zdecydowanie więcej ruchu.

Służba liturgiczna, Msza św. niedzielna w Makululu

          Od początku spodobały mi się pieśni afrykańskie, zazwyczaj wykonywane
na kilka głosów. Odkrywam
niezwykłą siłę w śpiewie połączonym z tańcem i grą na bębnach. Odpowiednie ruchy i układy taneczne, wyćwiczone na wielu wcześniejszych próbach, tworzą radosny klimat dziękczynienia i uwielbienia. Tańce są nieodzownym elementem niedzielnej Eucharystii, dlatego trwa ona dwie lub trzy godziny.

Chór parafilany- Msza św. w Makululu
    
          Pierwsze wyjazdy do Makululu

                            Poznałam miejsce mojej pracy misyjnej. Makululu- jedna z dzielnic Kabwe. Pierwszego dnia mojej misji pojechałam tam z ks. Michałem Wziętkiem i Pauliną. To był jeden z trzech dni w roku, kiedy ks. Michał odwiedzał chorych i cierpiących z Jezusem Eucharystycznym. Udzielał im sakramentu pokuty i komunii świętej. Miałam okazję poznać tych ludzi, być razem z nimi i modlić się za nich w ich małych, glinianych domkach. Podczas kolejnych wyjazdów do Makululu spotykałam się z dziećmi, rozmawiałam i bawiłam się z nimi pod drzewkiem. Małe i duże dzieci przybiegały boso na plac przy kościele. Witały mnie szerokim uśmiechem, pokazując swoje białe ząbki. Po kilkugodzinnej zabawie w kurzu i brudzie byłam umorusana jak niejeden przedszkolak. 

Odwiedzanie chorych i cierpiących w Makululu

                     Pierwsze kroki na zambijskiej ziemi były dla mnie wyzwaniem. Często potykam się o kamień, którym jest moje europejskie myślenie. Powoli i z dużym nakładem cierpliwości staram się stawiać kolejne kroki.  

 Napis umieszczony na jednym z budynków oratorium w Kabwe
( Motto św. Jana Bosko: "That you are young is enough for me to love you"-
-"Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał")


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz