tę placówkę, położoną z dala od cywilizacji.
Chingombe to nazwa rzeki, wioski, doliny. W miejscowym języku chibemba, Chingombe oznacza "wiele krów". Niektórzy mówią o Chingombe- "rajska kraina". W dolinie Chingombe, otoczonej pasmem gór Muczinga, mieści się polska misja.
Misja w Chingombe za czasów działalności księży jezuitów; od lewej: dom wspólnoty, kościół |
Misję w Chingombe założyli księża jezuici w 1914 roku.
Pieniądze, na zakup terenu od brytyjskiego właściciela, ofiarowała bł. Matka
Teresa Ledóchowska. Księża wybudowali kościół i dom wspólnoty. Do dziś istnieje
kościół parafialny pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej. Parafia liczy ponad
trzydzieści stacji misyjnych, oddalonych od siebie
o kilkadziesiąt-i więcej kilometrów.
Jezuici opuścili misję w latach
70. XX wieku. Ich miejsce zajęli księża diecezjalni. Od tego czasu, proboszczem jest ks. Marceli Prawica, który z wielkim sercem i oddaniem troszczy się o swoich parafian i gości.
o kilkadziesiąt-i więcej kilometrów.
Jezuici opuścili misję w latach
70. XX wieku. Ich miejsce zajęli księża diecezjalni. Od tego czasu, proboszczem jest ks. Marceli Prawica, który z wielkim sercem i oddaniem troszczy się o swoich parafian i gości.
W 1928r. do Zambii przybyły Siostry Służebniczki Starowiejskie. W Chingombe
powstał ich pierwszy dom zgromadzenia. Siostry kontynuują pracuję na misji,
m.in. prowadzą klinikę i uczą w szkole.
W drodze do Chingombe- piach i kurz towarzyszą przez większość trasy |
Droga do Chingombe nie należy do najłatwiejszych. Prowadzi przez góry, rzeki oraz busz. Do wyboru są
trzy trasy. Najgorzej jest w porze deszczowej, gdy dostępna jest tylko jedna
droga ( która i tak nie zawsze jest przejezdna). Aby dotrzeć do
wioseczki, trzeba być doświadczonym kierowcą i mieć dobry samochód terenowy.
W drodze do Chingombe- przeprawa przez rzekę |
Do Chingombe wyruszyliślimy z Kabwe, drogą przez góry. Mieliśmy do przejechania
ok. 200km. Podróż zajęła nam 9 godzin ( podobno byliśmy szczęściarzami, bo
niekiedy można jechać i 20-30h). Z Pauliną zajęłyśmy najlepsze miejsca, czyli
"pakę" samochodu ( i tak też było w drodze powrotnej). W trakcie
ekstremalnej jazdy, nie zabrakło ciekawych przygód i chwil grozy, gdy samochód
ocierał się o skały.
Wyprawa nad wodospad w pobliżu misji |
W Chingombe spędziłam kilka dni. Podczas Mszy
parafilanej, zostałyśmy przedstawione tutejszym mieszkańcom i miło powitane.
W trakcie pobytu zwiedziłam część terenu misji oraz doliny; byłam na wyprawie,
przez busz i rzekę, nad pobliski wodospad.
Widok na dolinę oraz góry |
Chingombe urzekło mnie ciszą, spokojem, naturą ( a
wręcz "dziką naturą") i urokliwym krajobrazem. Z niektórych miejsc
mogłam zobaczyć przepiękną panoramę gór. Niesamowite było również niebo nocą.
Miliony gwiazd na granatowym firmamencie oświetlało dolinę wioski. Trudno było
oderwać wzrok od tak cudownego widoku!
Poza tym zobaczyłam, jak wygląda prowadzenie misji, której teren położony jest
z dala od cywilizacji. Produkty żywnościowe i przemysłowe dla mieszkańców
przywozi ksiądz proboszcz. Ludzie w wiosce nie mają sklepów i samochodów,
dlatego wyjście na zakupy do najbliższego miasteczka wiązałoby się z kilkudniową
pieszą wyprawą. Oprócz tego, w wiosce nie ma elektryczności. Jedynie misja,
dzięki własnej elektrowni, dostarcza prąd do kościoła, punktu medycznego oraz
do domu dla księży, sióstr i gości. To zupełnie inna specyfika pracy misyjnej niż ta, z
którą do tej pory się spotkałam.
Elektrownia wodna |
Kanał doprowadzający wodę do elektrowni |
Szkoła podstawowa |
Kościół parafialny pw. Matki Bożej Bolesnej |
Budynki gospodarcze, w tle góry |
Figurka Maryi; za figurką po lewej- dom dla gości |
Na terenie misji, w buszu, znajduje się cmentarz; spoczywają tam m.in. ciała trzech polskich jezuitów |
Powrót do Kabwe, czyli "podróż życia "na pace"" z 8. mieszkańcami wioski ( 4. dorosłych, 4. dzieci) i ich maxi bagażami, mini-kurnikiem oraz rybami ;-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz