wtorek, 16 lutego 2016

Co to był za ślub!

W ostatnią niedzielę przed Wielkim Postem zostałyśmy zaproszone na ślub kościelny.
Ślub był inny od tych, w których do tej uczestniczyłam.



 
To była dla mnie nietypowa niedziela.
Po pierwsze- dotychczas na ślub zakładałam sukienkę. Tym razem sukienkę zastąpiła "odświętna" chitenga i biała bluzka
Po drugie- przygotowałyśmy mały prezencik dla pary młodej, coś dla ciała i ducha:
różańce i medaliki oraz czekoladę i żelki. 
Po trzecie- na ślub do Makululu pojechałyśmy rowerami.  
Przed budynkiem parafialnym czekała nasza znajoma para młoda- Gidion i Memory. 
Z Gidionem pracujemy w programie Adopcji na Odległość oraz w Don Bosco School.
Już na początku Gidion zaskoczył mnie swoim pytaniem:
- Czy znacie program?
Trochę zmieszane tym pytaniem, odpowiedziałyśmy:
- Tak, oczywiście, 9.30 Msza św. parafialna i Wasz ślub. Zgadza się?
- Tak, bardzo dobrze.  
Po chwili domyśliłam się, skąd to pytanie- przecież Zambijczycy uwielbiają słowo 
"program" i na każde wydarzenie chcą mieć ułożony plan. Z realizacją ich programu jest różnie, ale to nie zmienia faktu, że program musi być. 
Kolejnym zaskoczeniem był dla mnie ubiór pary młodej. W polskich zwyczajach, bardziej przypominał strój na rozpoczęcie roku szkolnego niż na ślub.
Memory- biała bluzka i długa czarna spódnica. Gidion- biała bluzka z długim rękawem i szare eleganckie spodnie. 
Przyszli małżonkowie nie wchodzili do kościoła w uroczystej procesji. Od początku Eucharystii siedzieli w pierwszej ławce po prawej stronie kościoła. 
W czasie Mszy św. dorosły mężczyzna przyjął chrzest święty a dwie pary zawarły sakrament małżeństwa. Po złożeniu przysięgi małżeńskiej, w kościele rozległy się gromkie brawa. Potem zgromadzeni wierni utworzyli długą kolejkę do nowożeńców. Gratulowali, ściskali i składali życzenia. Uroczystości, wypełnione radosnymi tańcami i śpiewami, trwały dwie godziny. 
Skromny...spokojny...zwyczajny...afrykański... taki był ślub Gidiona i Memory. 
Panna młoda nie miała białej sukni oraz bukietu, a pan młody nie miał muchy.
Przed ślubem nie rozsyłali zaproszeń do rodziny i znajomych, bo takowych zaproszeń nie mieli. A grono gości stanowili wierni, którzy pojawili się na "niedzielnej sumie". 
Po Mszy nie dostali setki prezentów. Otrzymali może jeden albo kilka małych upominków. 
Nie było wesela ani przyjęcia weselnego. 
Po Eucharystii, krótkiej sesji zdjęciowej (w naszym wykonaniu) para młoda wróciła do domu. 
Nie było wielu zewnętrznych- mniej lub bardziej ważnych i potrzebnych- efektów specjalnych.
Mimo to dokonało się coś wielkiego i pięknego.
Memory i Gidion powiedzieli sobie sakramentalne "tak".
Chcą budować miłość małżeńską na Panu Bogu.

W Zambii rzadko zawierane są sakramentalne związki małżeńskie. Zatem ślub kościelny tych dwóch par był także mocnym świadectwem dla całej parafii.


Przed przysięgą małżeńską
Gratulacje i uściski dla pary młodej
Dwie pary nowożeńców oraz trójka parafian

Po Mszy, z Pauliną, Gidionem i Memory

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz